środa, 29 stycznia 2014

24. Changes

- Ale ja nie chcę z nim mieszkać! – krzyknęłam cała we łzach, siadając na fotelu naprzeciw mamy
- Masz lepszy pomysł niż pójście do ojca? – powiedziała spoglądając na moje oczy przepełnione bólem
-  A gdybym znalazła pracę, to mogłabym… - przerwałam na chwilę i otarłam łzy - zostać tutaj? – dokończyłam a mama spojrzała na mnie zdziwiona
- Myślisz, że dałabyś radę Violet? – zapytała
- Mamo, pracowałam jako dziennikarka dam sobie radę – ucałowałam ją
- Skoro sądzisz, że dasz radę, to oczywiście że tak – uśmiechnęła się, było mi przykro, że wyjeżdża, ale z drugiej strony własne mieszkanie to także dobra propozycja mogłabym odetchnąć, pomyśleć nad swoją przyszłością. Tak więc wiedząc, że mama wyjeżdża za tydzień, musiałam znaleźć pracę. Zanosiłam cv do różnych miejsc, potrzebowałam teraz pieniędzy bardziej niż jedzenia. Jared dostał pracę na zmywaku w jakieś restauracji, ma zamieszkać ze mną więc oboje musimy zarabiać.
- Pracowała pani dla bardzo znanej telewizji, czemu już pani tam nie pracuje? – zapytał mnie szef jednej z lokalnych telewizji
- Nie pracuje ze względu, że jako porwana nie mogłam zbytnio pracować – uśmiechnęłam się lekko – ale bardzo zależy mi na tej pracy – dodałam
-  Właściwie zwolniło się nam jedno miejsce, kobieta która pracowała w redakcji musiała niestety odejść, więc jest pani młoda, wykształcona więc myślę, że mogłaby pani tutaj spróbować – uśmiechnął się mężczyzna.
- Naprawdę? – uniosłam brwi do góry i uśmiechnęłam się
- Zaczyna pani od poniedziałku – powiedział i podał mi harmonogram pracy – mam nadzieję, że się pani wykaże – uśmiechnął się a ja złapałam plan pracy, podziękowałam i wyszłam z budynku. Byłam szczęśliwa, że znalazłam pracę, i że będę robić to co właściwie kocham robić, pracować w telewizji, może nie jako dziennikarka ale w redakcji także może być ciekawie. Wróciłam do domu przeszczęśliwa.
- Od dzisiaj pani redaktor – zaśmiałam się wchodząc do domu, mama cholernie się ucieszyła ale pomimo wszystkiego wiedziałam, że będę cholernie tęsknić. Przegadałyśmy prawie całe popołudnie, nim Jared wrócił z pracy miał na drugą zmianę, więc wracał o 22. Faktycznie był w trakcie przeprowadzania się do mnie, wszystko miałam już zaplanowane, mój pokój przerobimy na pokój dla gości, mojej mamy sypialnię na naszą i trochę pozmieniamy, zresztą moja mama miała podobny styl do mnie, więc wiele zmian nie było nam trzeba. Gdy tylko wrócił Jared, poszłam pod prysznic, wzięłam krótką kąpiel, żeby ochłonąć od wrażeń jakie równały się z nową pracą, wyszłam spod prysznica, i owinęłam się ręcznikiem.
- Pięknie tak wyglądasz – usłyszałam i zobaczyłam na rogu nikogo innego jak mojego oprawcę, nie miałam nawet jak przed nim uciec
- Zejdź mi z oczu nie chcę cię widzieć – powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi wyjściowych, ale ten je zakluczył a klucz położył wysoko gdzie nawet nie miałam jak sięgnąć.
- Zdejmij ten ręczniczek, będzie więcej zabawy – powiedział siadając na podłodze
- Spierdalaj! – krzyknęłam – Nie chcę widzieć twojej zasranej mordy w moich widzeniach, nie chcę żebyś tu przychodził, nie chcę żebyś mnie męczył po prostu mnie zostawi – krzyczałam coraz głośniej, Jared musiał usłyszeć mój krzyk bo zaczął walić w drzwi pytając co się dzieje
- On tu jest – powiedziałam łamiącym się głosem
- Otwórz drzwi – krzyknął
- Nie mogę zabrał klucz – powiedziałam i osunęłam się na mokre kafelki łazienki. Nienawidziłam tego widoku, zawsze wszystko do mnie wracało, wszystko co złe, usłyszałam głośny huk a drzwi polecały na kafelki, mam zdolnego chłopaka. Wyważył drzwi, podszedł i tylko wziął mnie na ręce
- Chodź już – spojrzał na mnie i delikatnie musnął mój policzek – nie myśl o nim, a zniknie – powiedział i położył mnie na łóżku – już spokojnie Violet – znów mnie pocałował a ja rozpuszczałam się jak pieprzona czekolada.
- Dziękuję – powiedziałam wprost do niego – ratujesz mnie od tego gówna – powiedziałam
- Redaktorko, ktoś musi panią ratować – zaśmiał się i znów mnie pocałował, a jego dłoń przesunęła się na moje biodro, przygryzłam lekko dolna wargę i odwzajemniłam pocałunek, mogłabym tak godzinami, ale wiedziałam, że Jared jest zmęczony, więc nie chciałam z nim wariować w nocy.  Jared miał na 14 do pracy więc obudziłam go o bardzo wcześnie, i nie powiem, że nie był zły.
- Toć to jest jeszcze noc – powiedział i okrył się znów kołdrą, którą z niego zrzuciłam, usiadłam na nim okrakiem i pocałowałam go najczulej jak potrafiłam. Od razu się uśmiechnął, jeszcze wiedziałam co mogę zrobić aby go uszczęśliwić.  Złapał mnie w talii i przygryzł lekko dolną wargę, spojrzał na mnie tymi swoimi dzikimi oczami. Uśmiechnęłam się do niego. Położył mnie na łóżku, i zaczął całować po szyi.
- Śniadanie stygnie – powiedziałam
- Śniadanie poczeka – zaśmiał mi się wprost do ucha, przenosząc mnie znów na niego, posłał mi zadziorny uśmiech, lewą dłoń wplótł w moje brązowe włosy, druga zaś wylądowała pod moją bluzką. Nasze wargi złączyły się w namiętnym i nie chcącym mieć końca pocałunku…
- Violet!? – usłyszałam
- Cholera – powiedział i zaśmiał się – Nigdy nam się nie uda – zaśmiał się a ja poszłam prosto do mamy.
- Pomogłabyś mi z tą walizką? – powiedziała – Nie mogę jej zapiąć
- Oczywiście – powiedziałam i usiadłam na walizce
- A ty co masz takie potargane włosy? – spojrzała na mnie i się zaśmiała – Przeszkodziłam?
- Mamo, dopiero co wstałam – zaśmiałam się, a Jared stanął w drzwiach kiwając głowa, sugerując że przeszkodziła, puścił mi oczko i poszedł prosto do kuchni.
- Ten Jared to Ci się trafił co Violet? – mama uśmiechnęła się do mnie
- A trafił się, trafił – odwzajemniłam jej uśmiech
- Polubiłam chłopaka, mam nadzieję, że nie skrzywdzi mi córeczki bo może się pożegnać ze swoją męskością – powiedziała
- Mamo! – krzyknęłam i roześmiałam się
- Przecież żartuję – roześmiałyśmy się. Było mi cholernie smutno, że wyjedzie, że jej nie będzie.  Ale byłam dość dużą dziewczyną i poradzę sobie bez mamy.
- Mamo, chciałabym ci coś powiedzieć – postanowiłam po całej nocy namysłów, że powinna wiedzieć kim jest jej córka
- Tak Violet? – zapytała i dopięła walizkę
- Bo… - przerwałam
- No mów, przecież Cię nie zabije. Co? Jesteś w ciąży? – zapytała
- Nie, nie to – powiedziałam – słyszałaś o czymś takim jak medium?
- Babcia podobno była taką osobą – powiedziała i uśmiechnęła się – A co córeczko?
- Ja też jestem – momentalnie posmutniała – Co jest mamo? – łzy zaczęły spływać po jej policzkach
- Myślałam, ze to już nie wróci do Ciebie córeczko – powiedziała ocierając łzy
- Dam sobie radę, mam książkę babci jak sobie z tym radzić, podołam temu. Przeżyłam tego psychopatę przeżyję też medium – pocałowałam ją w policzek – Nie płaczemy już! – krzyknęłam radośnie po czym udałam się do kuchni.
- Kawa dla mojej pięknej dziewczyny, o proszę – podał mu kubek z gorącą kawą.
- Wiesz co Jared? – powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Co? – zapytał i spojrzał na mnie
- Kocham Cię – pocałowałam go i usiadłam przy stole
- Ja Ciebie też – objął mnie i pocałował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz