sobota, 25 stycznia 2014

21.It is only a delusion

*** 
Jared
Otworzyłem zaspane oczy. To nie był mój dom, byłem u Violet. Leżałem na jej wygodnym łóżku, a ona spała obok. Co się działo wczorajszego wieczoru? W głowie mam jedną wielką czarną pustkę. Nie wiem co się działo, pamiętam tylko jak zażyłem narkotyk, nic więcej. Delikatnie wstałem z łóżka, i poszedłem do łazienki, pierwsze co to wymiotowałem, czułem się okropnie, a jeszcze gorzej z tym, że nie wiedziałem co wczoraj się działo z Violet, o czym rozmawialiśmy, nie wiem nic.  Obmyłem twarz zimną wodą, a Violet w tym czasie zdążyła zrobić nam herbatę, siedziała na łóżku, trzymając kubek. Owinięta kołdrą, jej brązowe włosy zakrywały lekko jej twarz.
- Tam masz herbatę miętową, zrobi ci się lepiej – powiedziała i wskazała mi zielony kubek, złapałem go i usiadłem obok niej. Było mi cholernie dziwnie, bo dziewczyna patrzała na mnie w niesamowity sposób a ja nie wiem co jest tym powodem. – Co do wczoraj, chciałam przeprosić. Nie chciałam żebyś widział jak ten idiota mnie całuje, gdybyś nie odwrócił się i nie uciekł zobaczyłbyś jak go odpycham. Niczego do niego nie czuję, jedynie obrzydzenie i nienawiść.
- Wybacz Violet, ale ja nic nie pamiętam… - powiedziałem i spuściłem wzrok
- No to ci powiem – zaczęła – nie wiem, jak znalazłeś się na chodniku przed tym spożywczym, ale leżałeś tam i cały trząsłeś się, zabrałeś znacznie za dużo. Pomogłam ci wstać i zaprowadziłam tutaj, wymiotowałeś mocno, potem położyłeś się i… - urwała
- I co? – zapytałem zdziwiony
- Rozmawialiśmy – powiedziała
- O czym – zapytałem spoglądając na nią
- O nas – odpowiedziała, ale czułem że coś jeszcze się pod tym kryło.
- Coś więcej? – dopytywałem
- Musisz czuć sam, że te słowa nie były tylko i wyłącznie powiedziane przez działanie narkotyku, to płynie z serca – i nagle miałem jakiś prześwit. Przecież przed zaśnięciem powiedziałem jej, że ją kocham. Ona pewnie teraz nie wie co ma myśleć
- Wiem, o co ci chodzi – powiedziałem i spojrzałem jej prosto w oczy
- Nie pamiętasz tego Jared – powiedziała spuszczając wzrok, złapałem ją za podbródek, i spojrzałem w przepełnione tajemniczością oczy.
- Pamiętam, powiedziałem, że Cię kocham – powiedziałam a dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona – i tak kocham cię Violet Smith, i nie wyobrażam sobie siebie bez Ciebie – po jej policzku spłynęły łzy – czemu płaczesz?
- To ze szczęścia – powiedziała i czule musnęła moje wargi – Jared, pewnie nie słyszałeś co ja mówiłam – zaczęła a ja patrzałem tylko w jej piękne oczy, była taka niesamowita.  – Kocham Cię – ująłem jej dłoń i pocałowałem ją najczulej jak potrafiłem, dziewczyna uśmiechnęła się i kontynuowała pocałunek z silniejszą siłą, nasze języki dotykały się a my leżeliśmy na sobie na łóżku. Uwielbiałem ją. Delikatnie muskałem jej szyję po czym mocno się do niej przyssałem i stworzyłem małą malinkę koło jej obojczyka, dziewczyna mruczała zalotnie, ręką błądząc po moim torsie.

*** 
Violet:
Cieszyłam się niezmiernie, cieszyłam się, że go mam. Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa jak od tego pamiętnego „kocham cię”. Zaczynam wierzyć, że naprawdę istnieje miłość. Skoczyłabym w ogień za tym facetem. Oddałabym wszystko tylko żeby był szczęśliwy. Jest moją pierwszą myślą kiedy wstaję i ostatnią kiedy zasypiam. Położyłam się koło niego, tulił mnie a ja czułam się tak cholernie bezpieczna. Jego ramiona dawały mi ochronę i ciepło, zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam, nie byłam śpiąca, ale oczy zamknęły się momentalnie same.
     - Violet, nie możesz unikać wizji – usłyszałam jakąś kobietę średniego wieku, ubraną na czarno. 
- Nie chcę ich! – krzyknęłam z płaczem – nienawidzę tego, że męczę się widząc coś co nie ma miejsca – powiedziałam z żalem 
- Taka jest twoja natura, twoja babcia także była medium i jakoś sobie z tym radziła – rzuciła zimno kobieta
- Kurwa kobieto, ty mnie słuchasz? Chcę się tego pozbyć, nie wiem zabierz mi ten dar, zrobię wszystko żeby być spokojna – powiedziałam 
- Violet, tego nie da się usunąć, a przez to, że ciągle blokujesz widzenia, właśnie jesteś w urojonym widoku swojego życia. 
- Co?! – krzyknęłam zalewając się łzami 
- Zobacz – pokazała mi postać leżącą i płaczącą do poduszki – to ty w tym momencie, a to co widziałaś do teraz to urojenie. 
- Nie, to nie może być prawda – krzyknęłam 
- Jesteś po kolacji z Tom’em którą w połowie sobie też uroiłaś – powiedziała kobieta – to wyglądało inaczej. Stajemy w restauracji zaraz obok mojego stolika z Tom’em, uśmiecham się, rozmawiamy, potem dochodzimy do mojego domu, wpuszczam go bez zastanowienia. 
- Nie, proszę nie – powiedziałam łamiącym się głosem, całuję Toma, przenosi mnie na łóżko nie przestaje mnie całować, zdejmuje ze mnie koszulę. 
- Przestań – mówię już ja odgrywająca tą rolę, ściska mnie mocniej. Chcę się wyrwać ale on nie przestaje
- On mnie zgwałcił? – powiedziałam do kobiety
- Patrz dalej – mówi 
- Nie chcę tego widzieć! – krzyknęłam we łzach
- Dobrze, to spójrz dalej.. – mówi kobieta i pokazuje mi jak do mojego pokoju wchodzi nikt inny jak Jared, zapłakana leżę na łóżku a Tom całuje moje całe ciało, Jared kładzie kwiaty na podłodze i bierze za ramiona Toma i przywarł go do ściany, a ja ciągle płaczę. Czuje się tak bardzo poniżona. Narzucam na siebie koszulę, która leży na podłodze. Jared uderza z pięści Tom’a. Ten upada na ziemię. 
- Zabijesz go Jared! – krzyczę do niego – Nie chcę żebyś go zabił, nie możesz iść siedzieć – zaczynam odciągać Jareda od Tom’a. W końcu Jared upada na mnie i leżymy na podłodze. Tom podnosi się, i wyciera zakrwawiony nos i twarz. Nieźle go urządził Jared. 
- Oboje za to ładnie zapłacicie, ty kryminałem a Violet, ty zostaniesz sama ty mała zdziro! – krzyknął do nas, a ja zaczęłam dalej płakać. Tom wychodzi, a Jared spogląda na mnie i wyciera moje łzy 
- Uspokój się, hej. Będzie dobrze nie płacz już – mówi tuląc mnie do siebie 
- A co jak cię zamkną? On ma znajomości – powiedziałam głośniej płacząc. 
- To jest pobicie, wybacz mi, ale jedyne co mogą mi wstawić to zawiasy, zresztą dobierał się do Ciebie, nie mogłem inaczej zareagować – powiedział 
- Przepraszam Jared… - mówię podciągając noc. 
- Już spokojnie – powiedział – zaparzę ci melisy – dodał i poszedł do kuchni a ja coraz głośniej płaczę. 
- No i co? Uroiło mi się, że po prostu powiedziałam mu, że go kocham a on mi – powiedziałam do kobiety 
- Nie jest tak wesoło jak ci się wydaje, bo to nie wszystko – mówi,i pokazuje mi dalej widok tego co się stało. 
Słyszę tłuczące się naczynie i zbiegam do kuchni, Jared leży na podłodze kubek zresztą też, dzwonie na pogotowie, akcja rozgrywa się bardzo szybko.  Jedziemy karetką prosto na OIOM. Nie wiem co się dzieje, ale biorą go. 
- O co tutaj chodzi? – mówię do lekarza
- Nie mamy czasu, jego serce może w każdym momencie stanąć – powiedział. 
- Jak to? – mówię do kobiety 
- Nie wiedziałaś, ale Jared jest przewlekle chory na serce – powiedziała kobieta. Jak miałam wiedzieć? Nigdy nic mi nie mówił… Nie powinien nawet ćpać, to przecież go wykończy. Słyszę dźwięk stającego serca, cholerny dźwięk, uderzam w drzwi i zaczynam płakać coraz głośniej, zaczynają robić mu masaż serca, reanimują go, a ja wbiegam na salę, jakiś inny lekarz przytrzymuje mnie. 
- ładuje 
Upadam na ziemię 
- trzy 
Jared nie zostawiaj mnie, proszę nie możesz mi tego zrobić… 
- dwa 
Jared jak się obudzisz powiem ci jak bardzo cię kocham
- jeden, odejdźcie – ciało Jareda podnosi się a aparatura zaczyna znów normalnie działać – mamy go – powiedział lekarz i podchodzi do mnie – pani jest z rodziny? – pyta 
- jestem jego dziewczyną, proszę niech mi pan powie, nie wytrzymam… - moja postać upada pod wrażeniem, straciłam przytomność. Przenoszą mnie do zabiegowego, po chwili otwieram oczy. 
- Co mu jest? – pierwsze słowa jakie wypowiedziałam, i zaraz znów zalałam się łzami. 
- Spokojnie, proszę pani, odzyskaliśmy jego funkcje życiowe, ale wiedziała pani, że chłopak jest chory? – zapytał lekarz 
- Nie, nie powiedział mi nic – mówię coraz głośniej płacząc 
- Narkotyki wykończą go do końca, jeżeli chce pani go zatrzymać, musi pójść na odwyk, inaczej daje mu może z 3 miesiące życia, jego serce stanie przy większej ilości narkotyku. A panią odwieziemy do domu, przepiszę pani leki na uspokojenie, i radzę teraz przespać się i wrócić do nas z rana. Chciałam się wykłócać, ale lekarz stał przy swoim, wracam do domu i zaczynam płakać do poduszki, jak debilka.
- Violet!? – słyszę, i ktoś mocno mną szarpie, otwieram oczy, to Jared – co ci się śniło? – zapytał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz