- Nie będę więcej grzeczna – powiedziałam sama do siebie. I wyjęłam kosmetyki mamy, pomalowałam usta intensywnie czerwoną szminką, a oczy pomalowałam czarną kredką, wyglądałam jak rodem z telenoweli dla młodzieży jak te wszystkie laski słuchające rocka który niemal był zakazany w moim domu, a ja tak uwielbiałam kołysać się kiedy grane były rockowe ballady i skakać jak opętana gdy wokaliści darli się do piosenek. Wyszłam z domu i zakluczyłam go, nie powiem, że dwójka którą zauważyłam przez okno nie była w dziwieniu jak zobaczyła samą Smith, tą która zawsze była grzeczna w potarganych włosach i podartych spodniach.
- Wow, Violet super tak wyglądasz! – usłyszałam od dziewczyny. Chodziłyśmy do jednej szkoły. Miała na imię Ruby, Ruby Brown. Niezbyt popularna, ale za to zawsze jej zazdrościłam. Przyjaźń z Mary nie była taka sama jaką mogła mi zaoferować Ruby.
Gdy tylko wróciłam do domu nasłuchałam się, co ja zrobiłam źle i że przynoszę wstyd mojej rodzinie, na co wybuchłam płaczem
- Będę robić, i wyglądać tak jak mi się podoba – po raz pierwszy krzyknęłam w domu i zamknęłam się na klucz we własnym pokoju. Wtedy też poznałam moją długoletnią przyjaciółkę numer jeden, ostrą żyletkę. Delikatnie nacięłam skórę na moim udzie i zaczęła sączyć się z niej powoli krew, czułam jakby to całe zło wychodziło ze mnie, i jestem nareszcie wolna. Ostrze narzędzie stały się moimi przyjaciółmi aż do dnia moich szesnastych urodzin.
- Wszystkiego najlepszego moja przyjaciółko! – usłyszałam od Ruby, która wręczyła mi śliczną czarną sukienkę do kolan i rajstopy do kompletu – będziesz w tym idealnie wyglądać – uśmiechnęła się.
- Dziękuję – przytuliłam ją – miałam to co chciałam, przyjaźniłam się z Brown, miałam taki a nie inny wygląd, taki jaki chciałam.
- Z racji tego, że jesteśmy już prawie dorosłe załatwiłam nam – pokazała mi jeszcze zamkniętą paczkę papierosów – Ty pierwsza, musimy posmakować wszystkiego łącznie z naszym pierwszym razem, ten rok jest nasz! – powiedziała i podała mi papierosa, wzięłam go i próbując udawać wszystkie seksowne aktorki z filmów, zaciągnęłam się nim i zaczęłam oczywiście kaszleć – Nie martw się – zakaszlała – podobno każdy tak ma – uśmiechnęła się. Pomimo trudności spaliłyśmy nasze pierwsze papierosy. I okazało się, że nikotyna potrafi załatać moje rany lepiej niż żyletka, potem doszedł alkohol.
- A co jak moja mama wyczuje? Przecież mnie zabije? – powiedziałam do Ruby, trzymając kieliszek z wlanymi 50ml wódki.
- Zapomniałaś księżniczko, że śpisz u mnie, moi starzy znów wyjechali więc możemy dzisiaj szaleć – powiedziała i uśmiechnęła się, a ja wypiłam trunek, oczywiście wykrzywiłam się na gorzki jej smak, ale po następnych trzech było mi już obojętne co piję i w jakich ilościach.
- Violet Smith daje dzisiaj pokazać wszystkim! – usłyszałam męski głos tuż za mną, odwróciłam się i ujrzałam szczupłego chłopaka o oczach niebieskich jak niebo, i niewyobrażalnie czarnych włosach, nie znałam go.
- Skąd mnie znasz hm? – zapytałam
- Kto Ciebie nie zna – uśmiechnął się i podszedł do Ruby, zaczęli się całować.
- To był twój chłopak? – zapytałam gdy wracałyśmy do jej domu
- Chciałabym z nim być, podobno jest niezły, wiesz chodzi o wszystko – zaśmiała się i od kluczyła drzwi do mieszkania.
- No to na co czekasz? – zapytałam kiedy kładłyśmy się spać
- Czekam na jego krok – powiedziała – nie chcę wyjść na łatwą
- Jak on się nazywa? – zapytałam
- Jared – odparła – oh.. Jared – powiedziała i zamknęła oczy
Czuły pocałunek, wyrwał mnie ze wspomnień i spojrzałam na swojego chłopaka. Chciało mi się śmiać, więc musiałam wyglądać na rozbawioną.
- Co cię tak śmieszy – powiedział i spojrzał na mnie
- Bo mi się coś śniło, to znaczy to nie był jako taki sen, tylko wspomnienie, pozapominałam niektórych rzeczy z mojego życia – roześmiałam się
- Jakich? – spytał uśmiechając się
- Poznaliśmy się dawno temu Leto – zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka
- Niby kiedy? – zrobił zdziwioną minę
- Miałam szesnaście lat, Ruby zresztą też – spojrzałam na niego
- Ruby Brown? – zapytał zmieszany
- No twoja była dziewczyna, była moją przyjaciółką – powiedziałam
- Jakoś ciebie nie kojarzę – powiedział – a szkoda, bo Ruby była świruską – zaśmiał si
- Bo zniknęłam z jej życia w momencie kiedy zaczęliście być razem – uśmiechnęłam się a Jared pocałował mnie
- Uciekałaś przede mną – zaśmiał się – a ja i tak cię dogoniłem – pocałował mnie znów, zaczęliśmy się śmiać.
- Nie uciekałabym gdybyś nie był takim strasznym ćpunem, uuu rodzice mi zabraniali spotykać się z takimi ludźmi – zaśmiałam się
- Osz ty małpo – zaczął mnie łaskotać, a ja zwijałam się z bólu który właściwie jest wywołany śmiechem.
- A ja i tak byłam buntowniczką – zaśmiałam się
- Nie wierzę ci – powiedział
- To uwierz – zaśmiałam się znów i pokazałam mu album rodzinny – przewijaj dalej, dalej, dalej- śmiałam się – o tutaj – rodzice tacy poważni a córka z fajką w łapie
- Ale byłaś zła – roześmiał się mi prosto w twarz
- A ty jaki chamski jesteś – powiedziałam
- No oczywiście – zaśmiał się znów – za to ty rozmawiasz ze zmarłymi
- No i co? Może lubię zmarłych? – powiedziałam
- Jesteś wspaniała – powiedział i pocałował mnie i przeniósł na rękach prosto na kanapę w salonie
- A ty nieznośny – pocałowałam go – teraz nastaw wodę na kawę – uśmiechnęłam się, a Jared poszedł prosto do kuchni. Na fotelu siedziała Anna.
- Nie teraz, chce trochę prywatności – dziewczyna uśmiechnęła się i zniknęła.
- Nastawiłem – powiedział i usiadł obok mnie, usiadłam mu na kolana, zaczął przeczesywać moje włosy ręką, a ja całowałam go najczulej jak potrafiłam. Miał wszystko czego potrzebowałam, czyli sprawiał że byłam szczęśliwa, jego ręka wylądowała pod moją bluzką masując mi plecy i wtedy usłyszeliśmy przekręcany klucz w zamku
- Mama wróciła – powiedziałam, zeskoczyłam z kolan Jareda i poszłam do kuchni – Cześć, chcesz może kawy bo robię? – zapytałam
- Jasne, jestem tak zmęczona że sobie nie wyobrażasz
- Dzień Dobry – powiedział Jared podchodząc do mnie
- O cześć Jared – uśmiechnęła się i poszła do salonu
- Chodź no – mówił Jared całując mnie po szyi
- Pięć minut – pocałowałam go w czoło
- Yhymm – zaśmiał się
- Tylko skończę – powiedziałam wprost do jego ucha, złapałam jego dłoń która chciała już się mną zająć – Leto, Leto – zaśmiałam się – wiecznie nie zaspokojony – powiedziałam wprost do jego ucha znów, a ten tylko mruknął całując mnie namiętnie i przywierając mnie do ściany w kuchni. – Nie wytrzymasz aż woda się zagotuje? – pokiwał przecząco głową, cóż ja z nim mam. Pomimo wszystko kocham go ponad wszystko co mam.
- Violet – usłyszałam od mamy, więc odkleiłam się od Jareda, na co on zrobił smutną minę, a ja wzruszyłam ramionami
- Tak mamo? – zapytałam
- Będziesz musiała wrócić do taty – powiedziała zasmucona
- Dlaczego? – zapytałam
- Dostałam dobrze opłacalną pracę w Los Angeles, wyprowadzam się, a widzę że ty jesteś tu szczęśliwa, nie mogę cię ciągnąć za sobą – powiedziała a ja momentalnie zaczęłam płakać, nie chciałam wracać do ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz