środa, 19 marca 2014

64. A Beautiful Lie Tour

- Violet masz wszystko? Pamiętaj żeby nie zapomnieć paszportu Niny, po wtedy nie wylecimy - całuje mnie w czoło kiedy ja piąty raz przeszukuje swój bagaż podręczny
- Mam, wszystko mam. Pieniądze, paszporty, dokumenty, prawo jazdy mam wszystko - uśmiechnęłam się do niego trzymając Ninę na kolanach. Rozwijała się bardzo dobrze, potrafi już siadać, więc właściwie za niedługo zacznie nam mówić słowa a potem chodzić, zdecydowanie dzieci rośniecie za szybko, spojrzałam na nasze bagaże i w myślach jeszcze raz pomyślałam o tym, czy wszystko jest, potem szybkie pożegnanie z rodzicami. Wsiedliśmy do auta, Nina zaczęła w tym momencie płakać.
- Skarbie, zobaczysz jak w Europie będzie świetnie - rzuciłam do niej i zaczęłam ją rozśmieszać, jechaliśmy w ciszy, tylko słychać było mnie i śmiech dziecka, Jared prowadził auto skupiając się na drodze, za to Shannon chyba w coś grał, Tomo ciągle spoglądał na małą, a ta wybuchała śmiechem - urok osobisty Tomo rozśmieszał ją do łez. Droga na lotnisko minęła nam dość spokojnie, odprawa także. Gdy już usiedliśmy w samolocie oparłam głowę o ramię Jareda i zasnęłam. Lecieliśmy dość spory czas, obudził mnie Jared.
- Nina płakała, ale ją uspokoiłem - uśmiechnął się dumny z siebie, wysiedliśmy. Byliśmy w Londynie, trasę rozpoczynaliśmy od Wielkiej Brytanii, tutaj było ledwo jasno, więc postanowiliśmy przespać się a następnego dnia pozwiedzać, była z nami niania, która zajmować będzie się Niną jeżeli my będziemy potrzebowali prywatności, albo spokoju.
Wschodzące słońce delikatnie wpadało przez okno do naszego hotelowego pokoju, lekko przeciągnęłam się i zobaczyłam że miejsce obok mnie jest puste, powolnie zwlekłam się z łóżka i powędrowałam prosto pod prysznic, ciepła woda obudziła mnie do końca, stanęłam przed walizką patrząc na swoje ubrania, stojąc w samym ręczniku, ktoś wszedł do pokoju
- Cholera, nie masz drzwi we własnym domu?! - syknęłam nie spoglądając nawet na osobę która weszła
- Własną żonę mogę podglądać - zaśmiał się i objął mnie w pasie całując mój obojczyk
- A co jakby to był jakiś seryjny morderca  próbujący mnie znów pojmać? - zaśmiałam się a on uścisnął mnie mocniej
- Wychodzimy za chwilę - powiedział puszczając mnie i siadając na łóżku, złapałam bieliznę i sukienkę i radosnym krokiem wróciłam do łazienki. Ubrałam się i lekko pomalowałam a potem podeszłam do łóżeczka Niny
- Skarbie dzisiaj zostaniesz z ciocią Jenną, będzie fajnie obiecuje - pocałowałam córkę w czoło a Jared ujął moją dłoń. Wyszliśmy powolnie z hotelu, a Jenna poszła zajmować się małą, poszliśmy na spacer. Londyn był pięknym miejscem.
- Jared, choodź no! - krzyknęłam ciągnąc go do London Eye, prócz tego zwiedziliśmy masę miejsc w Londynie a mi ciągle było mało, chciałam zwiedzać i zwiedzać tylko Jaredowi było za dużo.
- Wolałbym być z Tobą w łóżku
- Tak, tak - zaśmiałam się - ale kochanie - roześmiałam się na dobre
- No nie mów - zrobił poważną minę jakby był zły
- No cóż, to nie wybiera, dobra chodźmy do hotelu bo już widzę że Ci się nie chce - poszliśmy do hotelu, Nina w dobre bawiła się zabawkowym pianinem
- Mówię ci, będzie z niej pianistka - zaczął Jared
- Yhymm... talent po tatusiu - pocałowałam go, potem Jared pojechał na sesję a ja zostałam z małą w pokoju, rozległo się pukanie.
- Nie wytrzymam Violet!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz