wtorek, 4 marca 2014

60. Paper Heart

- Potrzebujesz pomocy - wypowiedział wprost do mnie
- Nie rozumiem, zjawiasz się to z jasnej choinki, nie uprzedzasz mnie mnie że będziesz, masz w dupie jak się czuję, żegnałam się z tobą, a teraz zjawiasz się bo "potrzebuję pomocy"?! Jared to jest niedorzeczne, przestań - popchnęłam go w swojej bezradności i rozryczałam się na dobre - jak znów chcesz mi złamać serce, to nie ma tu miejsca dla ciebie - spojrzał tylko na mnie a za nim wyłonił się Shannon, spojrzał na mnie jakby wszystko rozumiał
- No chodź - wyciągnął ręce do mnie a ja wtuliłam się w niego a nie Jareda, spojrzał na nas i położył walizkę, wyszłam z objęcia Shannona i spojrzałam na nich, złapałam się za tył głowy
- Dobra to chcecie coś wypić albo zjeść? - zapytałam
- Wodę - powiedział Jared
- Mi kawę jak możesz - uśmiechnęłam się blado i poszłam zrobić kawę
- Nina śpi, więc jej nie zobaczycie - rzuciłam i wstawiłam wodę na kawę a Jaredowi podałam szklankę i wodę mineralną. Jedyne co wtedy czułam to ból, nie wiem co mi sprawiało taki ból. Nie chciałam żeby mnie przytulał, nie chciałam żeby ją widział, chciałam żeby zniknął, tak jakby jakaś bariera...
Płacz, przeraźliwy płacz małej wybudził mnie i ruszyłam do sypialni.
- Jejku promyczku nie płacz, nie teraz - rozpłakałam się przy łóżeczku i wzięłam ją na ręce, musiałam ją przebrać, więc poszłam do łazienki, na szczęście daleko od kuchni - tata tu jest wiesz? Nie wiem czy chcę żebyś go widziała, nie przejmuj się że mamusia teraz płacze, to przejdzie - mówiłam, wiedziałam, że nie rozumie - faceci to kawał śmieci - przebrałam pieluszkę małej i wzięłam ją niechętnie do kuchni, musiałam ją nakarmić, była głodna.
- Jeeeejku! - krzyknął Shannon, a Jared blado po prostu się patrzał, zresztą może ruszyły go wyniki, i to że nie kłamałam... Nie wiem
- No to wujku Shannonie, proszę o to masz Ninę na ręce ja muszę jej zrobić mleko - dałam mu na ręce małą, chociaż trochę się bał to po chwili Nina śmiała się jak nie wiem co bo Shannon ją rozśmieszał, ale wzrok spoczywał bardziej na Jaredzie, coś ją w nim zaintrygowało, no tak kochanie to twój tata...
- Ale ona pocieszna co nie Jay? - byłam odwrócona więc nie widziałam co robi Jared
- No całkiem - powiedział zimno a moje nerwy sięgały zenitu. Jak mu się nie widzi wychowanie jej to niech wypierdala po prostu.
- Może chcesz ją nakarmić Shannon? - zapytałam, uśmiechnął się tylko i kiwnął głową, pokazałam mu co i jak, ja ma ją trzymać, dawało mu to dużo frajdy, ja usiadłam naprzeciwko Jareda, gdybym mogła zajebałabym mu wazonem albo czymś co mam przy dłoni. Gdy Shannon nakarmił już Ninę chwilę z nami posiedziała a potem zrobiła się marudna więc położyłam ją spać, oczywiście musiałam zacząć śpiewać.
Jedyne co mi do głowy przychodziło to właściwie r-evolve..

A revolution has begun today for me inside
The ultimate defence is to pretend
Revolve around yourself just like an ordinary man
The only other option to forget

Łzy powolnie wypływały z moich oczu, właściwie ta piosenka jakoś najbardziej kojarzyła się z Jaredem, pogłaskałam ją po główce, ocierając jedną dłonią zapłakane oczy, poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń.

Does it feel like we’ve never been alive?
Does it seem like it's only just begun?

Nie chciałam się odwracać i go widzieć, mała jeszcze nie spała, bacznie się patrzała w jego stronę, on włożył rękę do łóżeczka, a Nina mocno złapała się za jego palec.

To find yourself just look inside the wreckage of your past
To lose it all you have to do is lie
The policy is set and we are never turning back
It’s time for execution; time to execute
Time for execution; time to execute!

Spojrzałam w końcu na niego i na dobre się rozryczałam, próbując uśpić jednak naszą córkę zaśpiewaliśmy razem.

Does it feel like we’ve never been alive?
Does it seem like it’s only just begun?
Does it feel like we’ve never been alive inside?
Does it seem like it’s only just begun?
It’s only just begun

Objął mnie, a ja przytuliłam się do niego, wiedziałam, że chce mnie pocałować ale mu nie pozwoliłam, bałam się, że znów będę cierpiała że coś nie wyszło. Wróciliśmy do kuchni jakby nigdy nic, jakby nic nie zaszło a on był w łazience, usiadłam koło Shannona i zaczęliśmy żartować, potem Shannon poszedł do łazienki, siedziałam już bliżej Jareda więc nawet nie wiem w którym momencie zaczęliśmy się całować tak jakbyśmy korzystali z okazji bo mama wyszła, śmieszna sytuacja. Ja jednak nie oprę się temu facetowi... Gdy wrócił Shannon tylko spoglądaliśmy na siebie, Jared poszedł do małej a ja zostałam sama z Shannonem, oczywiście żartowaliśmy, ale czułam między nami jakieś dziwne napięcie, no tak... zajebiście
- Violet nie chcę żebyś mnie zrozumiała źle - zaczął
- Shannon o co chodzi? - zapytałam a wtedy ten delikatnie wbił się w moje usta dałam mu do zrozumienia, że nie chcę - przepraszam - powiedziałam i poczułam się najokrutniej jak mogłam
- Spoko, zawsze będzie Jared, rozumiem... - spuścił wzrok
- Shannon... - powiedziałam a on wyszedł
Super rozkochałam w sobie obu braci Leto.
Kocham Jareda, ale Shannon odegrał ważną rolę kiedy było ciężko, co ja mam zrobić?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz