piątek, 18 kwietnia 2014

68. center for minors CZ.1

Jared


Nikt nigdy nie mówił mi, że będzie łatwo, że Violet się wyleczy nikt do cholery mi nie mówił, że mnie zostawi wtedy kiedy właściwie pragnąłem jej najbardziej, chociaż sądzę, że to blef że odebrała sobie życie, z rakiem też oszukała młodą, chyba nie chciała żeby ją z nienawidziła. Wszyscy mają mnie za skurwysyna bez serca, ale właściwie nigdy nikt nie zastanowił się dlaczego taki jestem. Przygotowuję się do następnej roli, zespołu nie ma, czasami pogrywam sobie samotnie, bo brat ma odsiadkę za dilerkę, może właściwie dobrze, że siedzi. To on ją zniszczył, sprowadził na tą złą drogę, miłość jest ślepa. Nina ma za złe to, iż ją wysłałem do zakładu dla nieletnich, nie miałem wyboru, nie jestem w stanie się nią opiekować, Eli się wyprowadza bo ja znów szaleję, ale wszystko nie wychodzi poza strefę mojej sypialni, przecież nie będę obwiniał własnego dziecka że tak bardzo przypomina mi moją ukochaną, cóż miałem zrobić? Jestem skurwysynem myślącym tylko o sobie, ale życie nauczyło mnie już dość, że jeżeli nie będę dbał o siebie, to szybciej czy później spadnę na dno. Rozbrzmiał telefon w salonie Eli niezbyt wesołym głosem mówi, że to znów do mnie, że dzwoni jakaś kobieta, łapię telefon niedbale mówiąc sucho "słucham", nikt nic nie odpowiada słychać tylko charakterystyczny dźwięk oddechu kiedy ktoś płacze, całkowicie jestem wybity z tropu, powtarzam znów słowo "słucham" nadal cisza, denerwuję się coraz bardziej
- Dlaczego płaczesz? Kimkolwiek jesteś - powiedziałem spokojnie, tym razem z nutką troski w moim głosie, możliwe, że to następna natrętna fanka znalazła mój numer telefonu
- Dlaczego nie zmieniłeś numeru? - pyta, nie rozpoznaję tego głosu jest niewyraźny jakby ktoś specjalnie nie chciał abym rozszyfrował kim jest.
- Po co miałbym zmieniać numer? Kim jesteś? - pytam delikatnie siadając na parapecie i patrząc na swój zaniedbany ogród. 
- Może żeby zapomnieć, zapomniałeś?
- Kto mówi? - ton głosu zmienia mi się na bardziej nerwowy
- Przestań tak mówić Jared - i dźwięk pierdolonego rozłączenia, nic nie rozumiem, ktoś zajebiście musi się bawić, po jakiś piętnastu minutach dzwoni moja komórka, na wyświetlaczu ośrodek dla nieletnich, nerwowo odbieram a serce wali mi jeszcze mocniej.
- Przyjedź po mnie tato - płacze moja mała córeczka płacze
- Kochanie co się stało? - pytam a ona jeszcze bardziej płacze, ledwo łapie powietrze - ktoś zrobił ci krzywdę?
- Nie tato, proszę weź mnie stąd - mówi próbując się uspokoić, nic nie rozumiem
- Będę za chwileczkę, uspokój się promyczku - mówię do niej, łapię kluczyki i biegnę ku wyjściu
- Gdzie ty znów idziesz? - pyta Eli pakując się, rozwód w toku, właściwie niczego już między nami nie ma
- Jadę po Ninę - rzucam bez uczucia
- Zawsze ta twoja Nina, bo co tak bardzo przypomina ci tą ćpunkę, przyznaj się Jared nie kochałeś nigdy mnie tak jak kochałeś ją - mówi
- Nie mam czasu na rozmowy - zamknąłem za sobą drzwi, ale miała rację, nigdy jej tak nie kochałem, uczucie jakie do niej czułem to może chęć załatania dziury w sercu jednak jej się nie da załatać. Zajeżdżam pod ośrodek, podchodzę do pracowników, jestem prowadzony długim korytarzem do jakieś sali, siedzi tam kobieta, blond włosy, zniszczona twarz chyba z przemęczenia, siadam na krześle przed nią
- Więc co jest z moją córką? - pytam
- Boi się, proszę pana - mówi, krzywię się dziwnie na głos tej kobiety, jest może o ton niższy niż głos jaki znam na pamięć - coś się stało? - pyta
- Mogę się z nią zobaczyć? - zapytałem w końcu żeby nie wyjść na debila, złapała słuchawkę od telefonu, mówiąc aby ją wprowadzić trochę to brzmiało jak we więzieniu. 


***

- Nie to nie możliwe! - krzyknęła kiedy tylko weszła do pokoju - nikt mi nie wierzy tato! - rozpłakała się na dobre
- O co chodzi słońce? - pytam ją
- Spójrz na tą kobietę no spójrz na nią - mówi cicho - nie mogę się mylić tato, nie mogłam się pomylić, wszystko sprawdziłam, wszystko się zgadza nawet imię i nazwisko, ona nie umarła, ona tu jest - znów płacze
- Przestań Nina, wariujesz
- Tato ja nie wariuję! - znów płacz, kobieta patrzy na nas z troską wymalowaną w oczach, wtedy na nią patrzę, uważnie patrzę na nią, ona się nie myli...
- Nina, skarbie wyjdź na chwilę - mówię do niej a ona grzecznie posłuchała mnie i wyszła - Zwariowałem albo umieram serio, nie rób mi tego - mówię a ona.......
CDN



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz