środa, 23 kwietnia 2014

68. center for minors cz.2

Oczy szeroko otwarte, spoglądamy na siebie, patrzy na mnie spokojnie, ale i tak wiem, że się denerwuje, chcę żeby już było po wszystkim
- Nie mogłam...
- Violet... - zaczyna - Nie mogłaś patrzeć na Eli prawda? Nie mogłaś, więc postanowiłaś odpierdolić szopkę, bo to w twoim stylu - powiedział
- A co miałam siedzieć w tym pierdolonym psychiatryku do usranej śmierci, dawali mi takie psychotropy że czułam się jakbym była ciągle naćpana, nie chciałam się męczyć, wiem spieprzyłam, ale jak mogłam patrzeć jak ta suka bierze mi mężczyznę mojego życia? Pomyśl, że ja cię ciągle kocham Jared, kocham cię tak niewyobrażalnie mocno, że musiałam Cię zobaczyć, chciałam tylko zobaczyć twoją twarz... Jesteś szczęśliwy? - zapytałam
- Nie jestem z nią - powiedział, na usta pchał się uśmiech ale nie mogłam, musiałam się trzymać, nie mogłam ulec tak szybko, ale wszystko było takie mocne, oboje chyba za sobą tęskniliśmy, łzy spływały po moich policzkach, na prawdę nikogo nie oszukałam, tego samego dnia dziewczyna nazywająca się tak samo jak ja zmarła, wykorzystałam chwilę... Czasami zastanawiam się co ze mną jest nie tak? Jak można zagubić się w miłości, ciemności narkomani, zniszczyć siebie samą aby znów go zobaczyć, za każdym moim ćpaniem oddalałam się od niego, ale nie wiem nawet czy potrafiłby mi wybaczyć. Wróciłam, ale czy na pewno chcę wracać. Patrzy na mnie, szklane oczy, niebieskie tęczówki zalewają się łzami.
- Nie... Jared - zaczynam
- Nie mogłaś po prostu wcześniej walczyć, czekałem na Ciebie - powiedział
- Jared, myślałam że już straciłam cię do końca mojego życia, że was straciłam, wiedziałam że jestem okropną żoną, matką i człowiekiem, miałam czas żeby wszystko odmienić - mówię, on po prostu wstaje, więc ja tak samo, nie minęła chwila aby nasze usta złączyły się w jednym przepełnionym bólem pocałunku. Tęskniłam za jego zapachem i stylem bycia, oplotłam jego ciało rękoma, gdybym mogła już nie wypuściłabym go z tych ramion, ale faktycznie to był dopiero początek. Musieliśmy grać, grać że się godzimy po tylu latach, musieliśmy bawić się w pierdoloną szopkę. Mijały tygodnie, zachowywałam się jak nastolatka, ale przy tym wiedziałam jak szczęśliwa jest nasza córka, że nas ma dwóch. Pomagałam jej w lekcjach, czułam się nareszcie potrzebna, pracowałam nadal w ośrodku, byłam czysta jak łza już ponad rok.Dużo rozmawiałam i z nią i z Jaredem, próbując odbudować wszystko co im zniszczyłam, wiedziałam że nie wybaczą mi do końca, bo kto normalny wybaczy takie przekręty? Od zawsze byłam osobą nieobliczalną, Jared się domyślał ale Nina nie.
- Dziękuję mamo, że się odważyłaś znów do nas wrócić - powiedziała w pewnym momencie odrabiając zadanie domowe
- To ja się cieszę że dostałam szansę - uśmiechnęłam się lekko do niej, później z racji że Jared był na planie filmowym zrobiłam kolację, i położyłam Ninę spać, chciałabym cofnąć czas, do wtedy kiedy była małym dzieckiem, kiedy mogłam ją ukołysać do snu, teraz już nie zaniosę takiej już prawie dorosłej dziewczyny do łóżka. My z Jaredem nie pierwszej młodości, może zewnątrz, bo zachowaliśmy się tak samo jak te lata temu. Śmieszna poplątana historia dwóch serc nierealnie okropna i tragiczna.
- Kocham Cię - powiedziałam kiedy tylko wszedł do mieszkania - Przepraszam że spieprzyłam tyle lat, nie byłam kiedy dorastała, kiedy najbardziej potrzebowała nas nasza córka - znów się rozkleiłam, przytulił mnie
- Kochanie już nie płacz, jesteś teraz - powiedział i musnął delikatnie moje mokre od łez wargi.
- Zrobiłam kolację, chcesz? - zapytałam
- Jadłem na planie - uśmiechnął się, potem po prostu poszliśmy spać, ba nie byliśmy grzeczni, kto jest grzeczny w nocy
- Jared kurwa bo mnie usłyszy - powiedziałam
- Niech słyszy że jej rodzice się kochają - pocałował mnie
- Jesteś niemożliwy
- Ty bardziej
***
- Śniadanie promyczku - pocałowałam ją w czoło kiedy wychodziła do szkoły - ty też chcesz śniadanko? - zaśmiałam się i spojrzałam na Jareda
- Nie, już mi dałaś to co chciałem z rana - puścił i oczko, Nina wyszła do szkoły, a Jared do pracy, postanowiłam w takim układzie posprzątać mieszkanie, wszędzie były ślady, ślady mnie. Pomimo mojej rzekomej śmierci Jared nie wyrzucił moich ubrań jakie zostawiłam w jego domu. W końcu na dnie kartonu znalazłam swój własny pamiętnik.
Nie mogę wytrzymać, nie wiem co mam zrobić, znów brałam, Jared chyba widzi, bo nie zajmuję się dzieckiem, kocham je ale nie mam siły jej wychować, jestem zwykłą ćpunką bez aspiracji na wyjście z nałogu jeszcze Shannon, przychodzi wcześniej kiedy Jared biega, daje mi towar, bierzemy i znika. Nigdy nie myślałam, że brat mojego męża zostanie moim dilerem, to wszystko jest takie okropne, że nie mogę tego ogarnąć. Kocham Cię Jared....Tak kurewsko Cię kocham skarbie, ale ranię cię na każdy pieprzonym kroku.
Przeczytałam i przerzuciłam na następną stronę 
Wzięłam pierwszy raz... 
od tak długiego czasu, jeszcze do tego spóźnia mi się okres, mam nadzieję, że nie jestem znów w ciąży, nie chcę dziecka. Nie potrafię się zająć nawet Niną, a co dopiero jakbym znów miała w niej być
Złapałam się za brzuch momentalnie, nie byłam wtedy w ciąży ale moje słowa były takie słabe i żałosne, że było mi za siebie samą wstyd, wrzuciłam pamiętnik znów do kartonu. Na pewno nie jestem tą samą osobą... Rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, i wcale nie cieszyłam się z widoku jaki zastałam....

piątek, 18 kwietnia 2014

68. center for minors CZ.1

Jared


Nikt nigdy nie mówił mi, że będzie łatwo, że Violet się wyleczy nikt do cholery mi nie mówił, że mnie zostawi wtedy kiedy właściwie pragnąłem jej najbardziej, chociaż sądzę, że to blef że odebrała sobie życie, z rakiem też oszukała młodą, chyba nie chciała żeby ją z nienawidziła. Wszyscy mają mnie za skurwysyna bez serca, ale właściwie nigdy nikt nie zastanowił się dlaczego taki jestem. Przygotowuję się do następnej roli, zespołu nie ma, czasami pogrywam sobie samotnie, bo brat ma odsiadkę za dilerkę, może właściwie dobrze, że siedzi. To on ją zniszczył, sprowadził na tą złą drogę, miłość jest ślepa. Nina ma za złe to, iż ją wysłałem do zakładu dla nieletnich, nie miałem wyboru, nie jestem w stanie się nią opiekować, Eli się wyprowadza bo ja znów szaleję, ale wszystko nie wychodzi poza strefę mojej sypialni, przecież nie będę obwiniał własnego dziecka że tak bardzo przypomina mi moją ukochaną, cóż miałem zrobić? Jestem skurwysynem myślącym tylko o sobie, ale życie nauczyło mnie już dość, że jeżeli nie będę dbał o siebie, to szybciej czy później spadnę na dno. Rozbrzmiał telefon w salonie Eli niezbyt wesołym głosem mówi, że to znów do mnie, że dzwoni jakaś kobieta, łapię telefon niedbale mówiąc sucho "słucham", nikt nic nie odpowiada słychać tylko charakterystyczny dźwięk oddechu kiedy ktoś płacze, całkowicie jestem wybity z tropu, powtarzam znów słowo "słucham" nadal cisza, denerwuję się coraz bardziej
- Dlaczego płaczesz? Kimkolwiek jesteś - powiedziałem spokojnie, tym razem z nutką troski w moim głosie, możliwe, że to następna natrętna fanka znalazła mój numer telefonu
- Dlaczego nie zmieniłeś numeru? - pyta, nie rozpoznaję tego głosu jest niewyraźny jakby ktoś specjalnie nie chciał abym rozszyfrował kim jest.
- Po co miałbym zmieniać numer? Kim jesteś? - pytam delikatnie siadając na parapecie i patrząc na swój zaniedbany ogród. 
- Może żeby zapomnieć, zapomniałeś?
- Kto mówi? - ton głosu zmienia mi się na bardziej nerwowy
- Przestań tak mówić Jared - i dźwięk pierdolonego rozłączenia, nic nie rozumiem, ktoś zajebiście musi się bawić, po jakiś piętnastu minutach dzwoni moja komórka, na wyświetlaczu ośrodek dla nieletnich, nerwowo odbieram a serce wali mi jeszcze mocniej.
- Przyjedź po mnie tato - płacze moja mała córeczka płacze
- Kochanie co się stało? - pytam a ona jeszcze bardziej płacze, ledwo łapie powietrze - ktoś zrobił ci krzywdę?
- Nie tato, proszę weź mnie stąd - mówi próbując się uspokoić, nic nie rozumiem
- Będę za chwileczkę, uspokój się promyczku - mówię do niej, łapię kluczyki i biegnę ku wyjściu
- Gdzie ty znów idziesz? - pyta Eli pakując się, rozwód w toku, właściwie niczego już między nami nie ma
- Jadę po Ninę - rzucam bez uczucia
- Zawsze ta twoja Nina, bo co tak bardzo przypomina ci tą ćpunkę, przyznaj się Jared nie kochałeś nigdy mnie tak jak kochałeś ją - mówi
- Nie mam czasu na rozmowy - zamknąłem za sobą drzwi, ale miała rację, nigdy jej tak nie kochałem, uczucie jakie do niej czułem to może chęć załatania dziury w sercu jednak jej się nie da załatać. Zajeżdżam pod ośrodek, podchodzę do pracowników, jestem prowadzony długim korytarzem do jakieś sali, siedzi tam kobieta, blond włosy, zniszczona twarz chyba z przemęczenia, siadam na krześle przed nią
- Więc co jest z moją córką? - pytam
- Boi się, proszę pana - mówi, krzywię się dziwnie na głos tej kobiety, jest może o ton niższy niż głos jaki znam na pamięć - coś się stało? - pyta
- Mogę się z nią zobaczyć? - zapytałem w końcu żeby nie wyjść na debila, złapała słuchawkę od telefonu, mówiąc aby ją wprowadzić trochę to brzmiało jak we więzieniu. 


***

- Nie to nie możliwe! - krzyknęła kiedy tylko weszła do pokoju - nikt mi nie wierzy tato! - rozpłakała się na dobre
- O co chodzi słońce? - pytam ją
- Spójrz na tą kobietę no spójrz na nią - mówi cicho - nie mogę się mylić tato, nie mogłam się pomylić, wszystko sprawdziłam, wszystko się zgadza nawet imię i nazwisko, ona nie umarła, ona tu jest - znów płacze
- Przestań Nina, wariujesz
- Tato ja nie wariuję! - znów płacz, kobieta patrzy na nas z troską wymalowaną w oczach, wtedy na nią patrzę, uważnie patrzę na nią, ona się nie myli...
- Nina, skarbie wyjdź na chwilę - mówię do niej a ona grzecznie posłuchała mnie i wyszła - Zwariowałem albo umieram serio, nie rób mi tego - mówię a ona.......
CDN



sobota, 12 kwietnia 2014

67. Wygrałeś

- Masz zamiar dalej się do mnie nie odzywać - powiedział patrząc na mnie z pogardą w oczach
- Właściwie tak - rzuciłam zimno - To ty pierwszy zacząłeś więc może ja zakończę?
- Masz temperament po mamusi, nie ma co - powiedział i zamknął drzwi przy tym wydając bardzo charakterystyczne trzepnięcie nimi, czasami zastanawiałam się któż z nas jest bardziej dzieckiem ja czy on. Za każdym razem myśląc o tym, że to piszę mam uraz do ojca, za to kim był i jak się zachował, co zrobił i dlaczego tak zrobił. Masa pytań i masa spostrzeżeń w mojej głowie, ale musiałam działać pomimo wszystko musiałam funkcjonować tak jak powinnam, zastanawiam się czy nie rzucić tego w pioruny, przez pisanie właściwie mam tyle problemów, mamo też miałaś takie problemy? Eli mieszka z nami już na stałe, wcale mi się to nie uśmiecha, ani trochę jak jest z tatą jest mega milutka, jak zostajemy sama zwykle nie jest tak ciekawie, dzisiaj też nie było.
- Umyj te naczynia, tylko się opierdzielasz i klikasz w tą pieprzoną klawiaturę! - krzyknęła w pewnym momencie
- Nie jestem twoją służącą! Sama sobie pomyj - powiedziałam i zamknęłam z impetem drzwi od mojego pokoju. Mijały dni a potem tygodnie i miesiące a ja odstawiłam pisanie, zamiast tego dawka codziennych kłótni i sporów doprowadziła mnie do tego że właśnie czekam na kwitek.
Doczekał się tatuś i jego lalunia, pozbywają się mnie, zamykają mnie w ośrodku dla nieletnich, bo tata wymyślił sobie, że ma ze mną teraz ogromny problem, i nie wiem jak będę pisała nie wiem nic.
- Jak mamy nigdy nie kochałeś,to właściwie dobrze, że mnie tam oddajesz, bo jesteś bez serca dla niej też byłeś bez serca, nic się nie liczyło myślałeś tylko o sobie - wydarłam się na cały mój pokój
- Uspokój się, kochałem ją - powiedział
- Kłamiesz, boże chcę żeby ona żyła, chcę do mamy rozumiesz? Ona mi nie da tej miłości, ona mnie nienawidzi, i dzięki niej właśnie mnie odsyłasz tam, tego chciałeś? Żebym zniknęła bo przypominam mamę?
- Przestań Nina - powiedział i usiadł na łóżku - też za nią tęsknię, czasem zdaje mi się, że to żart, właściwie możliwe że powinnaś wiedzieć - zaczął
- O czym wiedzieć? - zapytałam podirytowana
- Twoja mama jest idealna w przekrętach, a od kilku miesięcy ktoś ciągle do nas dzwoni, mówiąc że czuwa nad nami - to jest śmieszne, przecież ona nie żyje, co on wymyśla
- Myślisz, że by nas tak okłamała? A ciało w trumnie?
- Za pieniądze można zrobić wszystko łącznie z manekinem jej ciała - powiedział
- To ją znajdę - powiedziałam
- Nie znajdziesz słonko - mówi i bierze moją walizkę, wychodzimy. Koniec wolności dla mnie, dzięki Eli że wpakowałaś mnie do ośrodka, czuję się jak jakaś pieprzona ćpunka, a w gazetach o mnie głośno. Córka sławy właśnie jest w ośrodku, możliwe że była jak jej matka...
Każdy Cię ma mamo za kogoś okropnego, za kogoś kto zrujnował nam życie, ja tak nie sądzę... Jak żyjesz to żyj spokojnie, ja właśnie nie wiem co mnie czeka, nie wiem boję się. Nie ma taty, nie ma mamy, czuję się jak już osierocona.