Mama zareagowała na to nadzwyczaj radośnie, była prze szczęśliwa, że urodzę jej wnuczka. Wszyscy byli cholernie szczęśliwy prócz mnie. Popadałam w coraz większe gówno, gdyby nie to, że jestem w ciąży zapewne siedziałabym najebana albo naćpana trzęsąc się jak chihuahua, nic ale to nic nie potrafiło wypełnić pustki w moim sercu, chyba że dziecko jakie urodzę da radę, Jared nic nie wie i tak lepiej dla niego, słyszałam, że zaczynają nową trasę koncertową. Złapałam gazetę leżącą na mojej nocnej szafie.
" Jared Leto spodziewa się dziecka
Nowa wschodząca gwiazda muzyki rockowej spodziewa się dziecka z niejaką Chloe Rubin, poinformował o tym na swojej stronie, gratulujemy!"
Westchnęłam. Są pewnie razem, więc właściwie bardzo dobrze, dla dziecka Chloe.
- Violet ty pierdolona egoistko, wcale nie myślisz o dziecku - mówił mały głosik we mnie, miałam wyrzuty sumienia, ale nie wiedziałam nawet jak powiedzieć Jaredowi o zaistniałym fakcie, złapałam drżącą dłonią telefon, wpisałam numer Jareda który znałam zresztą na pamięć.
- O hej Violet - powiedział radosnym tonem - Co u Ciebie? - zapytał
- Hej - odpowiedziałam - wszystko chyba dobrze - dodałam - jesteście jeszcze w LA? - zapytałam
- No tak, gramy wieczorem koncert dlaczego pytasz? - zapytał
- Znajdziesz dla mnie piętnaście minut? - zapytałam
- Jasne, a gdzie mam przyjechać?
- Do mnie, będę czekać - rozłączyłam się i usiadłam zestresowana na kanapę, tak bardzo nie chciałam niczego psuć a moja ciąża była jak zawleczka od bomby. Usłyszałam pukanie do drzwi. Niepewnie otworzyłam drzwi i pierwsze co chciałam zrobić i zrobiłam to się do niego przytuliłam. Było mi ciężko, ze względu, że nie mogłam zepsuć tego wszystkiego, tyle sprzeczności było we mnie, że nie mogłam wytrzymać.
- Chciałbyś może herbaty bądź kawy? - zapytałam
- Kawę jeżeli możesz - uśmiechnął się pokazując rząd prostych zębów, musi po prostu musi. Zaparzyłam kawę i usiadłam naprzeciw Jareda, siedzieliśmy przez jakiś dłuższy czas w ciszy
- Nosisz - powiedział i spojrzał na moją dłoń
- Żeby o Tobie zawsze pamiętać - łzy napłynęły do moich oczu - Może jestem egoistką ale myślę o przyszłość twojego pierworodnego dziecka - powiedziałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam
- Dlaczego płaczesz? - zapytał patrząc w moje oczy zalane łzami
- Bo Jared... - głos załamał mi się a on patrzał na mnie i nie rozumiał o co właściwie mi chodzi
- Mów Violet - spojrzał na mnie, mówił błagalnym głosem - no mów proszę Cię - spojrzał na mnie znów tym samym wzrokiem kiedy to chciał ode mnie coś wyciągnąć
- Bo w czerwcu... - złamałam się - w czerwcu - łzy
- Co w czerwcu? - dopytywał
- Urodzę - łzy spłynęły po moich policzkach
- Co?
- Tak to, urodzę nasze dziecko - znów ryczałam
- Spokojnie - powiedział - Zostanę przy Tobie
- Nie, musisz zostawać
- Muszę - powiedział i wstał z krzesła - Kocham Was tak mocno, że już nigdy was nie zostawię
" Jared Leto spodziewa się dziecka
Nowa wschodząca gwiazda muzyki rockowej spodziewa się dziecka z niejaką Chloe Rubin, poinformował o tym na swojej stronie, gratulujemy!"
Westchnęłam. Są pewnie razem, więc właściwie bardzo dobrze, dla dziecka Chloe.
- Violet ty pierdolona egoistko, wcale nie myślisz o dziecku - mówił mały głosik we mnie, miałam wyrzuty sumienia, ale nie wiedziałam nawet jak powiedzieć Jaredowi o zaistniałym fakcie, złapałam drżącą dłonią telefon, wpisałam numer Jareda który znałam zresztą na pamięć.
- O hej Violet - powiedział radosnym tonem - Co u Ciebie? - zapytał
- Hej - odpowiedziałam - wszystko chyba dobrze - dodałam - jesteście jeszcze w LA? - zapytałam
- No tak, gramy wieczorem koncert dlaczego pytasz? - zapytał
- Znajdziesz dla mnie piętnaście minut? - zapytałam
- Jasne, a gdzie mam przyjechać?
- Do mnie, będę czekać - rozłączyłam się i usiadłam zestresowana na kanapę, tak bardzo nie chciałam niczego psuć a moja ciąża była jak zawleczka od bomby. Usłyszałam pukanie do drzwi. Niepewnie otworzyłam drzwi i pierwsze co chciałam zrobić i zrobiłam to się do niego przytuliłam. Było mi ciężko, ze względu, że nie mogłam zepsuć tego wszystkiego, tyle sprzeczności było we mnie, że nie mogłam wytrzymać.
- Chciałbyś może herbaty bądź kawy? - zapytałam
- Kawę jeżeli możesz - uśmiechnął się pokazując rząd prostych zębów, musi po prostu musi. Zaparzyłam kawę i usiadłam naprzeciw Jareda, siedzieliśmy przez jakiś dłuższy czas w ciszy
- Nosisz - powiedział i spojrzał na moją dłoń
- Żeby o Tobie zawsze pamiętać - łzy napłynęły do moich oczu - Może jestem egoistką ale myślę o przyszłość twojego pierworodnego dziecka - powiedziałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam
- Dlaczego płaczesz? - zapytał patrząc w moje oczy zalane łzami
- Bo Jared... - głos załamał mi się a on patrzał na mnie i nie rozumiał o co właściwie mi chodzi
- Mów Violet - spojrzał na mnie, mówił błagalnym głosem - no mów proszę Cię - spojrzał na mnie znów tym samym wzrokiem kiedy to chciał ode mnie coś wyciągnąć
- Bo w czerwcu... - złamałam się - w czerwcu - łzy
- Co w czerwcu? - dopytywał
- Urodzę - łzy spłynęły po moich policzkach
- Co?
- Tak to, urodzę nasze dziecko - znów ryczałam
- Spokojnie - powiedział - Zostanę przy Tobie
- Nie, musisz zostawać
- Muszę - powiedział i wstał z krzesła - Kocham Was tak mocno, że już nigdy was nie zostawię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz