Shannon
Nie rozumiałem o co chodziło Violet, ale była roztrzęsiona, postanowiłem więc pójść do Jareda, ale ten mi nie otworzył. Idealnie dzień przed wyjazdem takie numery, wkurzony otworzyłem z Tomo butelke whiskey.
- Nie zrozumiem Jareda nigdy - powiedziałem
- Ciekawe co teraz się stało - Tomo wlał nam trunku - Taka piękna z nich para a ta Violet przecież jest prześliczną kobietą zewnątrz i wewnątrz
- Wypijmy za miłość, żeby nam się udała - zaśmiałem się i stuknęliśmy się szklankami, jakieś pół godziny później kochany Tomo prowadził mnie do łóżka, bo ja nie byłem w stanie - no tak miałem talent do upijania się - Ej weź głośniej - rzuciłem do niego słysząc coś o dragach
- Przestań Shannon chodź spać - zaśmiał się
- Kurwa Tomo - wyrwałem się i włączyłem głośniej radio.
" - Jak wytłumaczy pan fakt, że coraz więcej osób umiera od heroiny w tym mieście?
- Proszę pana, ja im nie każę brać tego świństwa, walczymy z tym jak możemy ale zawsze znajdą się śmiałkowie
- Wątpię aby ta kobieta była śmiałkiem
- Może jeszcze powiedzcie wszyscy, że to moja wina
- Nikt tego nie powiedział, ale dziewczyna miała schizofrenię a jej przyjaciółka opowiada, że była załamana w tym momencie, myśli pan że co była ćpunką i po prostu sobie za dużo zabrała...."
- Ehhh szkoda ludzi, co to ścierwo robi z człowiekiem - westchnąłem i położyłem się spać, rano obudziłem się bardzo szybko i postanowiłem że przejdę się ostatni raz ulicami Los Angeles.
Zainteresowała mnie krzycząca dziewczyna przed wejściem
- Dopadnę tego skurwysyna, i mam wyjebane w to że mnie nie wpuścicie, o szukam twojego pokurwionego brata - rzuciła ostatnie słowa do mnie, podszedłem do niej
- O co chodzi?
- Nie wiesz? - zapytała i zaczęła płakać
- Chodź - pokazałem ochronie, że ją wezmę do kawiarni jaka mieściła się w hotelu, dziewczyna ledwo stała na nogach, więc złapałem ją pod rękę i poszliśmy do kawiarni, cały czas płakała nie mogąc ogarnąć swojego płaczu - powiesz mi o co chodzi? - zapytałem spokojnie a ona znów zaczęła mocniej płakać, nie rozumiałem o co chodzi.
- Nie oglądałeś telewizji - pobladła
- Nie miałem czasu - rzekłem - co narobił Jared? - zapytałem
- Pierdolony morderca - powiedziała i znów zaczęła płakać a potem przysunęła mi gazetę
" Heroinę dostaniesz teraz wszędzie - następna ofiara narkotycznego mordercy"
- Nie widzę żeby coś oczerniało mojego brata - powiedziałem
- Czytaj dalej - powiedziała
" Kolejna ofiara, heroiny w Nowym Jorku, tym razem 27-letnia mieszkanka Nowego Jorku. Dziewczynę ostatni raz widziano jak wychodziła roztrzęsiona z hotelu Sofitel wieczorem, potem znaleziono jej zwłoki w łazience w klubie mieszczącym się 50 metrów od hotelu. Dziewczyna zmarła z powodu zmieszania heroiny z tabletkami na schizofrenię, lekarze nie wykluczają próby samobójczej.
- Panna Smith była moją pacjentką, ostatnio skarżyła się na ból po stracie narzeczonego - mówi lekarz zmarłej. Heroina pochłania coraz więcej osób, to już 60 ofiara w tym roku...."
Przeczytałem jeszcze raz i jeszcze raz, dziewczyna coraz mocniej płakała
- Nie... - powiedziałem
- Tak - ledwo co siedziała na krześle, więc wcale nie czekałem po prostu zadzwoniłem na pogotowie, a tam dopytałem o resztę historii.
- Słyszeliście coś o tej dziewczynie co zmarła wczoraj? - zapytałem
- Tak, Violet Smith, 27 lat, schizofrenię miała, biedna dziewczyna, nie sądzę żeby nie miała powodów, wiedziała co może się stać - powiedział ratownik
- Dzięki - odparłem - hej, jak się nazywasz? Przyjdę potem do Ciebie
- Rose - powiedziała tylko i wzięli ją karetką do szpitala. Ogarnęła mnie pustka.
Jeszcze wczoraj widziałem radosną Violet, potem załamaną a teraz ona nie żyje.
Wiedziałem, że teraz brat będzie potrzebował mnie najbardziej, wiedziałem, że też musi przestać grać na jakiś czas. Nie mogę, mam blokadę była dla mnie jak mała siostra, którą chciałem ochronić przed każdym złem jakie nas otacza. Zapukałem do drzwi Jareda
- Wejdź - powiedział, siedział najebany
- Stary wiem, że jest ciężko ale damy radę - powiedziałem
- Na chuj ja się z tą Chloe ruchałem ja pierdole - krzyknął
- Co?
- No Violet kazała mi się nią zająć, i z nami koniec, muszę ją znaleźć
- Jared.... - on nie wiedział, miałem być osobą która mu to powie, to najgorsze co mogło mnie czekać.
- Co? - wstał żeby iść
- Jared kurwa! - krzyknąłem i sam zacząłem ryczeć jak dziecko, może dlatego że przez ten czas pokochałem Violet jak własną siostrę
- Co ty ryczysz? - zapytał - Shannon o co chodzi? - zapytał
Jared
- Co ty ryczysz? - zapytałem brata - O co chodzi Shannon? - dopytałem
- Violet... - zaczął nie mogąc się uspokoić a ja nie rozumiałem o co mu chodzi, ale alkohol momentalnie ze mnie zszedł jak włączyłem telewizję, bo mi kazał.
" - Nie wiem czy nas słyszysz Violet, ale wiemy że nie chciałaś... - Ruby mówiła do kamery "
- Co? - zalałem się łzami - Nie, nie, proszę nie - wyleciałem z pokoju jak najszybciej i zbiegłem zaraz na dół
- Violet Smith? - zapytałem jakąś kobietę
- To ta dziewczyna która nie żyje - powiedziała
- Nie, ona - wsiadłem do taksówki i podałem adres Ruby
- Jared jesteś skurwysynem - powiedziała
- Zabij mnie - rozryczałem się jak dziecko
- O co poszło? - zapytała
- Mam mieć dziecko z laską, nie byliśmy wtedy razem, ona powiedziała że mam się nią opiekować... - przytuliła mnie - Skąd miałem wiedzieć, że ona, pobiegłem za nią ale jej nie znalazłem - powiedziałem
- Jej rodzice przyjadą zidentyfikować ciało - powiedziała i pobladła
- To nie może być prawda... To nie może być jebana prawda - rozbrzmiał telefon, Chloe. Kurwa wybrała sobie moment - Nie chcę rozmawiać - powiedziałem
- Ale miałeś dzisiaj - powiedziała
- KURWA MOJA NARZECZONA NIE ŻYJE, ZOSTAW MNIE W PIERDOLONYM SPOKOJU -krzyknąłem do słuchawki
Chciałem obudzić się i wiedzieć, że to jest nieprawda.
Adam:
- Udało się? - zapytała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz