Momentalnie spojrzał na mnie swoim pięknym jak zawsze wzrokiem, łzy potoczyły się z moich oczu, z jego zresztą także. Śmieszny widok pary zakochanych którzy płaczą przed sobą, że po pół roku znów się widzą. Objął mnie w talii i pocałował najczulej jak chyba potrafił a ja wtuliłam się w jego tors. Nie ważne co narobił, ważne że był tu ze mną. Potrafiłam wybaczyć mu wszystko tylko po to żeby mieć mojego Jareda na własność, znów budzić się i patrzeć w jego niebieskie oczy, widzieć w nim pasję, szczęście, miłość. Wstawać rano z myślą, że jestem dla niego a on dla mnie. Czuć się kochaną. Najśmieszniejsze że w tle leciało The Funeral, więc było całkowicie pięknie. Gdyby ktoś to nagrał nadawałoby się to do filmu.
- Chcę żebyś ze mną pojechała - powiedział po chwili ciszy jaka nastąpiła między nami, między płaczem a uściskiem nic do siebie nie mówiliśmy, chciałam nacieszyć się jego zapachem. Perfumami zmieszanymi z dymem nikotynowym do którego jako aktualna palaczka przywykłam.
- Kiedy? - zapytałam stając naprzeciw Jareda.
- Jutro - odparł
- Ale jak? - zapytałam zdziwiona
- Nie - pocałował mnie - wytrzymam - znów - bez - i znów - Ciebie - no i znowu - ani - znowu - minuty dłużej - uśmiechnął się, a tym razem to ja go pocałowałam
- Nie jestem przygotowana - powiedziałam zdenerwowana, a on podszedł do dużej szafy otworzył ją
- Gdzie masz walizkę? - zapytał
- Za łóżkiem - odparłam, a on wziął ją i wpakował do niej wszystkie moje ubrania, buty a potem kosmetyki, ledwo ją dopiął
- Jeszcze dokumenty - wskazałam na torebkę, nim ją zabrał pocałował mnie przechodząc koło mnie.
TOTALNE SZALEŃSTWO
Drzwi frontowe otworzyły się a do mieszkania wparowała Ruby
- Ale pokazałaś.... - urwała widząc Leto pakującego moje dokumenty - Pan Leto we własnej osobie, powinnam skopać ci tą twoją kościstą dupę - syknęła - ale widzę... - uśmiechnęła się do mnie - jak to spierdolisz to własnoręcznie Cię znajdę i zabiję, nie ważne jak sławny będziesz - pogroziła mu
- Obiecuję, że nie spierdolę nie teraz - powiedział
- Mam nadzieję - podeszła i pocałowała mnie w policzek - dobrze robisz, bądź szczęśliwa Violet - szepnęła mi do ucha, uścisnęła mnie i wyszła z mieszkania, a ja zostałam z uśmiechem na twarzy i całkowitym zdezorientowaniem w salonie. Nim jeszcze pojechaliśmy do miejsca aktualnego zakwaterowania zespołu pojechałam do Katherine i do Rose, oddałam klucze Rose i powiedziałam że ma sprzedać mieszkanie, że tym razem się uda. Podobno dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, ale kto nie ryzykuje nie zyskuje. Podjechaliśmy pod hotel, Jared prowadził mnie przez jakieś korytarze, pierwszego kogo zauważyłam była Emma.
- Myślałam że Cię nigdy nie zobaczę! - krzyknęła i przytuliła się do mnie - Jared kurwa, rozumiemy się, że już jej nie wypuścisz - spojrzała na niego groźnym wzrokiem
- Nie wypuszczę - odparł, zaraz zaa rogu wyłonił się Shanimal, ucieszyłam się na jego widok, aż podniósł mnie do góry, tęskniłam za nimi w cholerę
- Moja bratowa! - krzyknął i pocałował mnie w policzek - brakowało mi Ciebie - powiedział
- Mi was też - powiedziałam i uśmiechnęłam się, ostatni wyszedł z pokoju Tomo.
- Wiedziałem że cię odszuka, głupi jesteś Jay, że za nią nie pojechałeś pół roku, no chodź tu Violet - przytuliłam się do Tomo. Tak byłam szczęśliwa, miałam przyjaciół i faceta którego pragnęłam cały czas ale próbowałam powiedzieć sobie, że to nie prawda.Weszliśmy do pokoju hotelowego. Jared uklęknął, nie wierzyłam znów znów mi to robi.
- Zostaniesz moją żoną, chcę mieć z Tobą gromadkę dzieci, mały dom przy plaży i móc codziennie patrzeć w twoje piękne oczy - powiedział
- Zostanę - pocałowałam go a on wsunął pierścionek który był na mojej dłoni już kiedyś znów. I znów byłam narzeczoną Jareda Leto, tylko teraz ów pan Leto był bardziej popularniejszy niż by się wydawało.
- Kocham Cię - powiedział i musnął delitaknie moje wagi
- Ja Ciebie też - powiedziałam wprost do jego ust, ręka obejmując go wokoło bioder. - Kocham Cię do szaleństwa - pocałowałam go, a on umiejscowił mnie na łóżku, położył się koło mnie a ja usiadłam na nim okrakiem, pocałował mnie po czym wargami muskał moją szyję robiąc na niej malinki, dobrze że robił to od strony gdzie zakrywały to moje dość krótkie włosy, rozbrzmiał telefon. Oczywiście, że mogliśmy się tego spodziewać.
- Masz wywiad za 10 minut bądź gotowy za pięć - usłyszałam a Jared rzucił telefonem w kąt.
- Mamy pięć minut - zaśmiał się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz