Co ty wyprawiasz?
Pytałam sama siebie, na jaką cholerę się zgodziłam z nim spotkać, jedno ostatnie spotkanie i nasze drogi rozejdą się raz na zawsze.
- Cześć - usłyszałam kojący głos Jareda przy swoim uchu
- Cześć - odpowiedziałam delikatnie, Jared musnął mój policzek i weszliśmy do klubu, to znaczy bardziej nazwałabym to knajpą bo nikt nie tańczył a jedyne co robili tu ludzie to pili piwo. Jared nie spuszczał ze mnie wzroku, zresztą ja z niego także. Usiadłam naprzeciw niego gdzieś na tyłach pomieszczenia.
- Jak u Ciebie? - powiedzieliśmy równo po czym oboje zaśmieliśmy się do siebie
- No zacznij - powiedział Jared
- Ciężko - odparłam i spojrzałam na swoje drżące z nerwów ręce - teraz ty
- Koncertujemy, wydaliśmy płytę ale to nie to samo - powiedział i spojrzał głęboko w moje oczy, omal sie nie rozpłynęłam.
Trzymaj się Violet
- Cześć - usłyszałam kojący głos Jareda przy swoim uchu
- Cześć - odpowiedziałam delikatnie, Jared musnął mój policzek i weszliśmy do klubu, to znaczy bardziej nazwałabym to knajpą bo nikt nie tańczył a jedyne co robili tu ludzie to pili piwo. Jared nie spuszczał ze mnie wzroku, zresztą ja z niego także. Usiadłam naprzeciw niego gdzieś na tyłach pomieszczenia.
- Jak u Ciebie? - powiedzieliśmy równo po czym oboje zaśmieliśmy się do siebie
- No zacznij - powiedział Jared
- Ciężko - odparłam i spojrzałam na swoje drżące z nerwów ręce - teraz ty
- Koncertujemy, wydaliśmy płytę ale to nie to samo - powiedział i spojrzał głęboko w moje oczy, omal sie nie rozpłynęłam.
Trzymaj się Violet
- Życie w trasie musi być zapewne ciekawe - powiedziałam próbując ciągnąć rozmowę
- Właściwie inaczej sobie to wyobrażałem - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku, gdybym mogła rzuciłabym się przez ten pierdolony stół i zaczęła go całować najnamiętniej tylko potrafię.
Uspokój się Violet!
- Właściwie inaczej sobie to wyobrażałem - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku, gdybym mogła rzuciłabym się przez ten pierdolony stół i zaczęła go całować najnamiętniej tylko potrafię.
Uspokój się Violet!
- Masz kogoś? - zapytał po chwili ciszy
- Nie, a ty? - rzuciłam tym samym pytaniem
- Nie - odparł i spojrzał na mnie
- Co u Shannona i Tomo? - zapytałam
- Dobrze, świetnie się wszyscy dogadujemy chociaż były problemy - powiedział
- Jakie problemy? - zapytałam unosząc lekko prawą brew ku górze
- Ja miałem problemy z Shannonem, lekka kłótnia - kelnerka podeszła do nas
- Coś zamawiacie? - zapytała miło blondynka, miałam uraz do tego koloru włosów, Jared spojrzał na mnie pytająco
- Coś mocnego - powiedziałam, a Jared spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem - na trzeźwo nie wytrzymam do końca tej rozmowy - rzuciłam zabawnym tonem a Jared wzruszył rękoma. Od kiedy się rozeszliśmy nie przespałam do końca żadnej nocy, byłam przemęczona i gdyby nie makijaż pewnie wyglądałabym okropnie. Zapadnięte powieki, i ogólne zmęczenie psychiczne i fizyczne dawało mi już swe znaki.
- Nie myślałaś żeby kogoś poszukać? - zapytał nagle Jared
- Nie ufam facetom - powiedziałam - trzy to taka parszywa liczba, pierdolona liczba - westchnęłam a kelnerka przyniosła mi zamówiony przeze mnie trunek, wzięłam pierwszy łyk i skrzywiło mnie od goryczy alkoholu- fakt nie piłam już od jakiegoś dłuższego czasu a moim nałogiem stały się papierosy. Znów wróciłam do palenia bo to właściwie mnie uspokajało. Rozmawialiśmy głównie o zespole kiedy poczułam, że dość już wypiłam i czas mi wracać do domu - Chyba czas na mnie - powiedziałam
- Odprowadzę Cię - powiedział mimo, że się wykręcałam to Jared uparł się no i poszedł mnie odprowadzić. Staliśmy przed moim domem i właściwie wszystko bolało mnie, że musimy się już pożegnać mamy tyle do... nadrobienia. Ale właściwie czy ja byłabym w stanie mu wybaczyć? Głupie pytanie.. Oczywiście że byłabym ale nie wiedziałam czy ta decyzja mnie samej nie zrani. Spojrzałam na niego, wiedziałam, że chce wejść i być ze mną dłużej i że chce mnie pocałować, był taki prosty do rozgryzienia. Faceci działają w podobny sposób, otworzyłam drzwi do małego mieszkanka.
- Chcesz wejść? - zapytałam i wiedziałam że potem będę tego żałowała, z zamknięciem drzwi frontowych wszystkie moje bariery puściły swoje wodze.
Jesteś taka naiwna Violet
- Nie, a ty? - rzuciłam tym samym pytaniem
- Nie - odparł i spojrzał na mnie
- Co u Shannona i Tomo? - zapytałam
- Dobrze, świetnie się wszyscy dogadujemy chociaż były problemy - powiedział
- Jakie problemy? - zapytałam unosząc lekko prawą brew ku górze
- Ja miałem problemy z Shannonem, lekka kłótnia - kelnerka podeszła do nas
- Coś zamawiacie? - zapytała miło blondynka, miałam uraz do tego koloru włosów, Jared spojrzał na mnie pytająco
- Coś mocnego - powiedziałam, a Jared spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem - na trzeźwo nie wytrzymam do końca tej rozmowy - rzuciłam zabawnym tonem a Jared wzruszył rękoma. Od kiedy się rozeszliśmy nie przespałam do końca żadnej nocy, byłam przemęczona i gdyby nie makijaż pewnie wyglądałabym okropnie. Zapadnięte powieki, i ogólne zmęczenie psychiczne i fizyczne dawało mi już swe znaki.
- Nie myślałaś żeby kogoś poszukać? - zapytał nagle Jared
- Nie ufam facetom - powiedziałam - trzy to taka parszywa liczba, pierdolona liczba - westchnęłam a kelnerka przyniosła mi zamówiony przeze mnie trunek, wzięłam pierwszy łyk i skrzywiło mnie od goryczy alkoholu- fakt nie piłam już od jakiegoś dłuższego czasu a moim nałogiem stały się papierosy. Znów wróciłam do palenia bo to właściwie mnie uspokajało. Rozmawialiśmy głównie o zespole kiedy poczułam, że dość już wypiłam i czas mi wracać do domu - Chyba czas na mnie - powiedziałam
- Odprowadzę Cię - powiedział mimo, że się wykręcałam to Jared uparł się no i poszedł mnie odprowadzić. Staliśmy przed moim domem i właściwie wszystko bolało mnie, że musimy się już pożegnać mamy tyle do... nadrobienia. Ale właściwie czy ja byłabym w stanie mu wybaczyć? Głupie pytanie.. Oczywiście że byłabym ale nie wiedziałam czy ta decyzja mnie samej nie zrani. Spojrzałam na niego, wiedziałam, że chce wejść i być ze mną dłużej i że chce mnie pocałować, był taki prosty do rozgryzienia. Faceci działają w podobny sposób, otworzyłam drzwi do małego mieszkanka.
- Chcesz wejść? - zapytałam i wiedziałam że potem będę tego żałowała, z zamknięciem drzwi frontowych wszystkie moje bariery puściły swoje wodze.
Jesteś taka naiwna Violet
Objął mnie w pasie, ciągle mówiąc że mnie przeprasza, że to naprawi...
Bariera główna złamana
Bariera główna złamana
Odwróciłam się do niego twarzą a nasze wargi dzieliły milimetry, w głowie zaczęła się wojna co mam właściwie zrobić.
Usta złączyły się w czułym pocałunku, a łzy spłynęły z naszych policzków, jakbyśmy oboje tak bardzo byli szczęśliwi że mamy siebie na tą noc, jakbym była fanką Jareda która go właśnie zdobyła, jedna dłoń dotknęła mojego podbródka,drugą złapał mnie w pasie a mi zrobiło się gorąco, alkohol zmieszany z lekami i papierosami miał władze nade mną, i nawet nie myślałam o tym jakie to może mieć konsekwencje, patrzał na mnie głęboko wpatrując się w moje oczy, otwartą dłonią z podbródka zaczął pieścić mój policzek.
Stawiaj opór, Violet co ty robisz!
Nie wiem co robię. Wbiłam się w jego usta a rękoma objęłam jego talię. Po chwili posadził mnie na stole zrzucając z niego wszystkie papiery jakie się tam znajdowały, nie przestawał mnie całować, a walka w moim umyśle nie dała mi się skupić
- Nie Jared - powiedziałam w końcu i zeskoczyłam ze stołu, a łzy potoczyły się z moich oczu, spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym bólem - No i co? Będziemy się kochać, potem znikniesz rano a ja zostanę z pustką na następne lata - powiedziałam i odpaliłam papierosa jaki był na podłodze, Jared usiadł obok mnie.
- Właściwie... - zaczął
- Tęsknię też - odparłam a on wytarł moje zapłakane oczy
- Wiem skarbie - powiedział i czule musnął mnie w policzek - Wszyscy każą mi walczyć ale, ja nie wiem czy ty tego chcesz. Byłem idiotą, wiem zraniłem Cię moim zachowaniem - mówił - zmieniłem się może nie widzisz tego, bo teraz trudno to dostrzec ale zmieniłem się Violet nie chcę być dalej obojętny dla Ciebie... Wiem, że w pewien sposób nie będzie tak jak dawniej, ale ja nie przestałem kochać mojej Violet - pojedyncza łza spłynęła po jego policzku
Wymiękam
- Jared..
Trzymaj się Violet...
- Violet...
Boże te niebieskie oczy...
- Nie wiem... czy potrafię - kłamię z premedytacją
- Rozumiem - spuścił wzrok, i wstał aby wyjść
Raz żyję, raz kocham, raz popełniam te same błędy ale z nikim nie byłam tak szczęśliwa jak z nim.
Złapałam jego dłoń, i przytrzymałam go
- Cię wypuścić -dokończyłam
Usta złączyły się w czułym pocałunku, a łzy spłynęły z naszych policzków, jakbyśmy oboje tak bardzo byli szczęśliwi że mamy siebie na tą noc, jakbym była fanką Jareda która go właśnie zdobyła, jedna dłoń dotknęła mojego podbródka,drugą złapał mnie w pasie a mi zrobiło się gorąco, alkohol zmieszany z lekami i papierosami miał władze nade mną, i nawet nie myślałam o tym jakie to może mieć konsekwencje, patrzał na mnie głęboko wpatrując się w moje oczy, otwartą dłonią z podbródka zaczął pieścić mój policzek.
Stawiaj opór, Violet co ty robisz!
Nie wiem co robię. Wbiłam się w jego usta a rękoma objęłam jego talię. Po chwili posadził mnie na stole zrzucając z niego wszystkie papiery jakie się tam znajdowały, nie przestawał mnie całować, a walka w moim umyśle nie dała mi się skupić
- Nie Jared - powiedziałam w końcu i zeskoczyłam ze stołu, a łzy potoczyły się z moich oczu, spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym bólem - No i co? Będziemy się kochać, potem znikniesz rano a ja zostanę z pustką na następne lata - powiedziałam i odpaliłam papierosa jaki był na podłodze, Jared usiadł obok mnie.
- Właściwie... - zaczął
- Tęsknię też - odparłam a on wytarł moje zapłakane oczy
- Wiem skarbie - powiedział i czule musnął mnie w policzek - Wszyscy każą mi walczyć ale, ja nie wiem czy ty tego chcesz. Byłem idiotą, wiem zraniłem Cię moim zachowaniem - mówił - zmieniłem się może nie widzisz tego, bo teraz trudno to dostrzec ale zmieniłem się Violet nie chcę być dalej obojętny dla Ciebie... Wiem, że w pewien sposób nie będzie tak jak dawniej, ale ja nie przestałem kochać mojej Violet - pojedyncza łza spłynęła po jego policzku
Wymiękam
- Jared..
Trzymaj się Violet...
- Violet...
Boże te niebieskie oczy...
- Nie wiem... czy potrafię - kłamię z premedytacją
- Rozumiem - spuścił wzrok, i wstał aby wyjść
Raz żyję, raz kocham, raz popełniam te same błędy ale z nikim nie byłam tak szczęśliwa jak z nim.
Złapałam jego dłoń, i przytrzymałam go
- Cię wypuścić -dokończyłam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz